Tak, to dzisiaj! W 2021 roku na dzień 11 lutego przypada Tłusty Czwartek – małe święto o wielkiej tradycji. Kiedyś wyglądał inaczej niż dzisiaj. Dlatego przedstawiam Wam 5 zaskakujących i mało znanych spraw związanych z obchodami tego dnia.
1. Zwyczaje przypominające tłusty czwartek sięgają korzeniami czasów pogańskich. Obchodzono wówczas nadejście wiosny. Z pogaństwa wzięło się zabobonne przeświadczenie, jakoby niezjedzenie pączka przekreślało szanse na dobrobyt do końca roku. Albo jakoby należało zjeść orzeszka, ukrytego w niektórych pączkach.
Tłusty czwartek uległ jednak chrystianizacji, gdyż połączono go ze zbliżającym się Wielkim Postem. Chodziło bowiem skorzystanie z możliwości zabawy przed jego nadejściem. Do Wielkiego Postu podchodzono kiedyś o wiele poważniej niż współcześnie. Nie tylko rezygnowano z wszelkich zabaw, lecz również szorowano garnki, by nie pozostawała w nich nawet krztyna tłuszczu. Tymczasem dziś nawet w Środę Popielcową półki sklepowe uginają się pod ciężarem pączków czy mięs.
Tłusty czwartek – pączki ze smalcem?!
2. Dawne pączki był twardsze, wypełnione smalcem. Twarda konsystencja to nie wszystko. Nasi przodkowie wypiekali pączki z nadziewanym słoniną ciastem chlebowym i przyrządzano je na smalcu z tłustym mięsem. Pączki stały się słodkie w XVI wieku, a okrągłego kształtu nabrały na przełomie XVII i XVIII stulecia. Określano je blinami, babałuchami albo kreplami (na Śląsku).
Zwyczaj raczenia się nimi w tłusty czwartek do Polski dotarł w XVII wieku. Pierwotnie obowiązywał głównie w miastach i dworach. Pod koniec XIX wieku, a nawet później rozpowszechnił się na wsi.
3. Drzewiej na ziemiach polskich w tłusty czwartek raczono się nie tylko pączkami, lecz również pierogami z gryczaną lub jaglaną kaszą, kapustą ze słoniną lub sadłem, żurem. Niekiedy podawano też samą słoninę. Spożywano też żołądki wieprzy nadziewane kaszą, zwane maćkami.
Tak świętowano tłusty czwartek. Nie zjesz – nie wyjdziesz!
4. W minionych stuleciach przeżywano wszystko intensywniej: zarówno post, jak i karnawał. Biesiady tłustoczwartkowe wiązały się zatem z ubiciem świniaka i jego zjedzeniem go w całości. Nie wychodzono przed jego spożyciem. Następnie zaś przenoszono się do następnego domu. Stoły w szlacheckich domach już od rana uginały się pod ciężarem wszelkiej maści tłustych potraw.
5. Media opisują tłusty czwartek jako okazję do „bezkarnego” obżarstwa. Przekonują, że w tym dniu w jakiś cudowny sposób nie trzeba przejmować się nadmiarowymi kaloriami. Zakrawa to na jakiś nawrót magicznego myślenia z czasów pogańskich.
Tymczasem nakaz umiar w jedzeniu i piciu obowiązuje w tłusty czwartek tak samo, jak w każdy inny dzień roku. Oczywiście katolickiej i polskiej kulturze znajduje się miejsce na radość i świętowanie, więc czemu tego nie czynić? Ważne jednak, by robić to z głową!