Opłata reprograficzna – ukryty podatek i upolitycznianie kultury

Państwo, które nadaje sobie nowe uprawnienia kosztem wolności obywatelskich wkracza na drogę niebezpieczną dla zwykłych ludzi. Obaw związanych z pomysłem wprowadzenia opłaty reprograficznej jest zbyt wiele i dlatego nie można obojętnie patrzeć na pomysł grożący faktycznym opodatkowaniem faktu posiadania urządzeń elektronicznych i upolitycznieniem sfery kultury.

opłata reprograficzna - jej głównym orędownikiem jest wicepremier Piotr Gliński

Istotą opłaty reprograficznej jest pobieranie przy sprzedaży elektronicznego urządzenia kilku procent jego wartości i dysponowanie tymi pieniędzmi przez planowaną do powołania nową instytucję, która formalnie ma reprezentować środowiska artystyczne i przydzielać określonym artystom pieniądze pobrane przez państwo.

Podatki lubią rosnąć

Obserwując rozrost systemu podatkowego w Polsce można mieć obawy nie tylko co do sensowności wprowadzania nowych opłat za powszechnie używane urządzenia elektroniczne, ale także co do tego, jaka będzie dalsza polityka i niemal pewny „rozwój” tego ukrytego podatku.

Pamiętamy przecież, jak zwiększano stawki podatku VAT niedługo po ich wprowadzeniu w latach 90. ubiegłego wieku, jako nowej formuły redystrybucji finansów (przykładem jest chociażby wzrost podatku VAT na artykuły dla niemowląt i dzieci), do tej pory nie dokonano też obniżki podatku VAT, którego stawkę jeszcze za rządów liberałów „chwilowo” podwyższono do 23 proc. Ponieważ nie są to jedyne przypadki rozrostu systemu podatkowego, mamy prawo obawiać się, że stawka opłaty reprograficznej może rosnąć tak jak inne podatki, zwiększające redystrybucyjną rolę państwa.

Neosocjalizm w kulturze

W przypadku opłaty reprograficznej mówimy o typowo socjalistycznym modelu wkraczania państwa w sferę życia obywateli. Takimi opiniami zdaje się nie przejmować resort kultury, na którego czele stoi Piotr Gliński. To właśnie wicepremier Gliński dał się poznać jako jeden z głównych orędowników najpierw wprowadzenia, a następnie rozszerzenia opłaty reprograficznej. Jako jedne z pierwszych z krytyką tych rozwiązań wystąpiły redakcje niektórych mediów, jak np. WRealu24, Kanał Sportowy, jak też i organizacje społeczne – Centrum im. Adama Smitha, czy też Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Wracając do konkretnych argumentów przeciwko temu nowemu para podatkowi, po pierwsze – opłata reprograficzna od urządzeń elektronicznych stałaby się takim samym ukrytym podatkiem, jak opłata za posiadanie odbiornika radiowego czy telewizora. Nieważne, co słucha i ogląda obywatel i tak ma on obowiązek płacenia za sam fakt posiadania radia i TV. Bez wpływu na to, co serwują mu stacje radiowe i telewizyjne jest zmuszony do opłat za treści, których on sam może nie akceptować.

Po drugie – wpływy z opłaty reprograficznej mają być w dyspozycji nowo planowanej Polskiej Izby Artystycznej, czyli kolejnego urzędu, podporządkowanego ministrowi kultury i ochrony dziedzictwa narodowego. To jawny krok w kierunku upolitycznienia sfery kultury i tak już poddanej wpływom różnych „sponsorów”, wymagających często poprawności politycznej albo schlebiających ich gustom czy też brakowi gustu. Znamy to nie tylko z czasów PRL!

Po trzecie – argumentacja zwolenników wprowadzenia opłaty reprograficznej o obciążeniu jej kosztami tylko firm technologicznych jest równie zakłamanym argumentem jak przesąd o tym, że obywatele nie odczuwają skutków np. podniesienia cen za energię dla firm albo wzrostów podatków ukrytych w paliwie. Dla każdego jest oczywiste, że nowy podatek – opłata reprograficzna docelowo i tak zostanie przeniesiony na obywatela, który będzie chciał kupić tablet, komputer, dekoder czy laptopa.

Po czwarte – projekt przepisów wprowadzających opłatę reprograficzną oceniany jest jako bubel prawny m.in. z powodu otwarcia możliwości objęcia opłatą kolejnych urządzeń (np. smartfonów) w drodze rozporządzenia ministra, mimo to, że podatki powinny być wprowadzane mocą ustawy.

Opłata reprograficzna? NIE! Nie dla upolityczniania kultury

Wątpliwości oraz uzasadnionych obaw jest więcej, a wtargnięcie państwa i aparatu urzędniczego w sferę kultury może oznaczać jej jeszcze większe upolitycznienie i oddanie władzy (pieniędzy) nad środowiskiem artystów „wybrańcom”, którzy z wysokości kolejnego urzędu będą decydować o tym co jest, a co nie jest wartościowe w kulturze. W ten sposób środowiska ludzi kultury nie będą zabiegać o odbiorców kultury ale o względy i poparcie w wąskiej grupie elity osadzonej na urzędzie opłacanym przez ogół obywateli.

Jeśli nie godzisz się na upadek polskiej kultury podpisz petycję, w której wspólnie sprzeciwiamy się pomysłowi destrukcji sfery życia ważnej dla naszej tożsamości i kształtowaniu poczucia estetyki. Podmiotem inicjującym petycję przeciwko opłacie reprograficznej jest Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi z Krakowa.

Razem powiedzmy „NIE dla opłaty reprograficznej”. Oto link prowadzący do strony, na której można podpisać i wysłać petycję w tej sprawie:

Sztuka bez podatku – Nie dla opłaty reprograficznej!