Ekonomista Krzysztof Rybiński analizuje pozycję, w jakiej dziś znalazła się Polska, do ostatniego, co stanowiło mniej więcej dekadę temu, gdy bezrobocie przeszło 20 proc. Obecnie jest mniejsze, jednakże właśnie dlatego, iż stanowi możliwość wyruszenia do roboty do zagranicznych państw UE. W kraju od kilku miechów opada zaś wartość sprzedaży detalicznej, zwłaszcza w grudniu ubiegłego roku.
Tracimy miejscowych, jednakże osiągamy przesyły majątkowe, bowiem pracujący za granicą ratują swoje biedne familie w regionie. Jeśliby nie były biedne, to nie chciałyby tychże kapitałów. Aktualne przesyły są spore, porównywalne ze miarą dopływu materiałów unijnych. Mało kto sobie to rozjaśnia, jednakże zrealizowaliśmy wzorzec progresu typowy dla krajów trzeciego świata. Polega on na tym, iż zdesperowani osobnicy, którzy nie widzą dla siebie perspektyw w rodowym regionie, przechodzą za granicę, tam urządzają rodziny i tworzą przyszłość, a do rodzimych stron przesyłają pieniądze. A gdy zdarza się okazja, szybko sprowadzają do siebie rodziny.
Krzysztof Rybiński podejmuje to zapytanie – Czyżby to nie jest dysfunkcja, iż Polska w XXI wieku kreuje schemat przyszłościowy właściwy dla marnych regionów trzeciego świata? Dowodzi o tym coraz więcej statystyk. Kraje trzeciego świata są pustyniami pomysłowości, poza unikatowymi oazami, czyli jednostkami, jakie na skutek mrzonek właścicieli lub trafu stawały się odkrywcze. Tak jest w Polsce, w rankingu oryginalności jesteśmy na przedostatnim miejscu w Europie, znacząco za Rumunią – relacjonuje.
Pozostałe znane miary trzeciego świata to demoralizacja, zatem nagminne grabienie własnych terenów poprzez zarządzających ze materiałów przekazywanych poprzez Bank Globalny i indywidualne instytucje. W Unii Europejskiej aktualnie nie ma charakterystycznej deprawacji na znaczną skalę, za to został zrobiony patologiczny schemat takiego umieszczania środków unijnych, aby to niszczyłoby, oraz nie sprzyjało rozwój.
Nie bez powodu regres egzystuje w krajach Południa Europy, jakie najwięcej brały ze surowców unijnych. W Polsce dowodem może być malejąca inwencja mimo rozdania 10 mld euro ze środków unijnych na jej wzmacnianie. Instalacja dwóch wspaniałych stadionów w Stolicy, koszty na przygotowywania, jakie kosztują dziesięć razy tyle, co powinny, a doszkalają się i oczywiście tzw. słupy. Chodniki na bezludziach, aquaparki w każdym powiecie, porażka jednostek budowlanych po realizacji kontraktów za unijne pieniądze. Sto tysięcy nowych ludzi zatrudnionych po przejściu do Unii Europejskiej. Modele można pomnażać. Demoralizacji nie ma, atoli jest coraz gorzej, albowiem za kapitały unijne wykreował się chorobliwy reżim, jaki ograbia Polskę z skłonności przyszłościowych.
Następna dewiacja toteż drogi. Nie zakładaliśmy ich, ponieważ wyjątkowo nie było pieniędzy. Pojawiły się zasoby unijne, dzięki którym zaczęliśmy budować. Rzeczywiście najdrożej na globie, gdyż tak jest w schemacie rozwojowym kraju trzeciego świata – obserwuje Rektor Uczelni Finansów oraz Biznesu „Vistula”.
Więcej na: pch24.pl