Natalia Leśniak: Aborcja w obronie śmierci. Dlaczego nie zostanę obiektywistką, czyli obiektywizm a aborcja – część 1

Kwestia aborcji dzieli wiele środowisk wolnościowych i jest przedmiotem sporu również wśród osób sympatyzujących z myślą Ayn Rand. W poniższym artykule postaram się udowodnić, że pogląd Ayn Rand na aborcję, a także dominujące wśród obiektywistów stanowisko w tej sprawie (kobieta ma prawo do przerwania ciąży przez cały okres jej trwania), stoi w sprzeczności z założeniami obiektywizmu oraz teorią praw Ayn Rand.

Prawa są to naukowe, moralne zasady, gwarantujące swobodę działania w kontekście społecznym. Źródłem prawa do życia osoby ludzkiej jest jej natura jako racjonalnej istoty. Prawa są warunkami niezbędnymi dla osoby, by żyła jako racjonalna istota (człowiek) w społeczeństwie ludzkim. (Ayn Rand, Prawa człowieka w: Kapitalizm: Nieznany Ideał)

Zdaniem obiektywistów prawo do aborcji jest niezbywalnym prawem kobiety, a aborcja nie jest morderstwem, ponieważ zarodek/płód nie ma żadnych praw. W tym artykule będę odpowiadała na wszystkie broniące powyższej tezy argumenty, z którymi zdarzyło mi się do tej pory zetknąć: podczas rozmów z osobami określającymi się jako obiektywiści, podczas lektury artykułów na stronach o obiektywizmie oraz w wypowiedziach i dziełach Ayn Rand. Będę je w dalszej części wymieniać i obalać w takiej kolejności, w jakiej zazwyczaj padają w dyskusji.

1. Zarodek/płód nie ma praw, ponieważ nie jest człowiekiem, a zaledwie ludzką tkanką/zlepkiem komórek.

Zarodek (embrion) to pojęcie biologiczne, oznaczające organizm żywy znajdujący się na pewnym etapie ontogenezy (rozwoju osobniczego, czyli życia organizmu). Stadium zarodkowe to pierwszy etap życia każdego zwierzęcia oraz większości roślin. Rozpoczyna się zapłodnieniem (czasem za jego początek podaje się pierwszy podział zygoty) i, w zależności od przynależności gatunkowej organizmu, trwa przez określony czas. Zarodek ludzki to człowiek – osobnik gatunku Homo sapiens – do ósmego tygodnia od poczęcia. W dziewiątym tygodniu morfogeneza, czyli formowanie się wszystkich narządów człowieka, jest już zakończona – i rozpoczyna się okres płodowy polegający na doskonaleniu funkcji organów i wzroście całego ciała. Trwa do 38-42 tygodnia (czyli do narodzin). Następne szczeble ontogenezy człowieka to: okres noworodkowy, niemowlęcy, wczesnodziecięcy, przedszkolny, szkolny, młodzieńczy, dojrzałości i starzenia się. Każdy człowiek jest zatem na którymś etapie rozwoju osobniczego, a końcem tego rozwoju jest zawsze śmierć osobnika ludzkiego.

W świetle powyższych faktów oczywiste staje się, że nazywanie zarodka lub płodu komórkami/tkanką jest błędem merytorycznym. Komórki lub tkanki to części składowe każdego organizmu, a zarodek czy płód z samej swojej definicji jest całym organizmem, a nie jego częścią. Są powody, żeby wątpić, czy twórczyni obiektywizmu zdawała sobie sprawę, że według obiektywnej nauki, jaką jest biologia, życie osobnika ludzkiego (individual human being) rozpoczyna się w momencie zapłodnienia. W A Last Survey w „The Ayn Rand Letter?, IV, 2, 3 autorka napisała:

If any among you are confused or taken in by the argument that the cells of an embryo are living human cells, remember that so are all the cells of your body, including the cells of your skin, your tonsils, or your ruptured appendix—and that cutting them is murder, according to the notions of that proposed law. Remember also that a potentiality is not the equivalent of an actuality—and that a human being’s life begins at birth.

Nie, droga pani Rand! Życie osobnika ludzkiego nie rozpoczyna się w momencie fizycznego oddzielenia od organizmu matczynego. Nie jesteśmy rozgwiazdami, nie rozmnażamy się bezpłciowo, nie wytwarzamy cebuli ani urwistków. Po zapłodnieniu tworzy się organizm ludzki o nowym, unikalnym DNA, co stanowi obiektywny dowód na jego odrębność od matki. Ludzkie życie rozpoczyna się w momencie zapłodnienia i jest to niepodważalny biologiczny fakt.

Warto tu zaznaczyć, że wbrew temu, co mógłby sugerować ten termin, „prawa człowieka” w obiektywizmie nie dotyczą każdego człowieka, lecz tylko jednostek ludzkich spełniających określone kryteria. Jednostki te mają status „osoby ludzkiej”. Obiektywiści w tym miejscu zazwyczaj stwierdzają, że zagadnienia osoby ludzkiej oraz jej prawa do życia nie mogą być rozpatrywane na gruncie biologii, lecz jedynie filozofii prawa. Nieodmiennie dziwi mnie zatem, że wysnuwają argument zawarty w punkcie pierwszym, bawiąc się w określenia takie jak „zlepek komórek” czy „tkanka”, podczas gdy sami uważają, że status biologiczny nie ma dużego znaczenia przy tych etycznych rozważaniach.

2. Zarodek/płód, mimo że jest człowiekiem, nie ma praw, ponieważ nie jest osobą ludzką. Prawa dotyczą tylko osób ludzkich, które są w stanie przeżyć przy pomocy rozumu. Płód jest tylko potencjalną, a nie aktualną osobą.

Źródłem prawa do życia osoby ludzkiej jest jej natura racjonalnej istoty. Rozum jest więc warunkiem koniecznym do przyznania człowiekowi praw. Czy jednak możliwe i właściwe jest przyznanie praw jedynie osobom AKTUALNIE posługującym się rozumem? Rozum to zestaw zdolności (operowania abstrakcyjnymi pojęciami, analitycznego myślenia, wyciągania wniosków na podstawie danych) właściwy na Ziemi tylko jednemu gatunkowi – człowiekowi. Rozum jest umiejętnością, a nie fizycznym obiektem, nie jest organem. Czy można w takim razie powiedzieć, że człowiek pogrążony w twardym śnie, człowiek, który stracił przytomność (na przykład w wyniku nagłego zatrzymania krążenia), człowiek, który zemdlał z jakiegokolwiek innego powodu, jest pod wpływem narkotyku, alkoholu lub zapadł w śpiączkę – jest aktualnym użytkownikiem rozumu? Nie, taki człowiek jest jedynie potencjalnym użytkownikiem rozumu, to znaczy: gdy odzyska przytomność, będzie mógł myśleć, planować i dążyć do szczęścia jako racjonalna ludzka istota. Aktualnie nie posługuje się rozumem, nie ma kontaktu z rzeczywistością, nie decyduje o swoim życiu i nie jest w stanie go bronić. Czy to znaczy, że nie ma on prawa do życia, czyli że można go uśmiercić?

Ktoś mógłby w tym miejscu rzec, że osoba – raz już osiągnąwszy umiejętność rozumowania i tym samym nabywszy prawa jednostkowe – już nigdy nie może być ich pozbawiona. W takim razie dlaczego obiektywiści przyznają prawo do życia dzieciom – i to już w momencie urodzenia? Do drugiego roku rozwoju postnatalnego dzieci charakteryzuje myślenie sensoryczno-motoryczne, właściwie zwierzętom. Dopiero u trzylatka zaczyna się rozwijać myślenie abstrakcyjne, a w pełni funkcjonuje ono około piętnastego roku życia. Nie ma więc innego sposobu na przyznanie dzieciom pierwszego podstawowego prawa – prawa do życia – niż założenie, że one już mają naturę racjonalnej istoty, mimo braku aktualnej zdolności rozumowania. Absurdem jest twierdzenie, że płód czy zarodek w przeciwieństwie do urodzonego dziecka tej natury nie posiada, gdyż dziecko tak samo jak płód jest zaledwie potencjalnym, a nie aktualnym posiadaczem rozumu. Są dwa logiczne wyjścia z tej sytuacji. Pierwsze to uznanie, że dzieci do pewnego wieku, a także płody i zarodki nie mają praw, lecz są własnością swoich rodziców – na takiej samej zasadzie, jak własnością ludzi są zwierzęta. To implikuje dopuszczalność (i moralność) takich działań, jak zabijanie, hodowla (na przykład w celu pozyskiwania narządów i tkanek), a nawet zjadanie ludzkich zarodków, płodów oraz małych dzieci. Drugie wyjście – to przyznanie praw im wszystkim.

Wyłączając na chwilę z rozważań kolejne argumenty zwolenników aborcji, mające wyolbrzymić różnice pomiędzy płodem a dzieckiem już urodzonym (rozprawię się z nimi w następnych punktach), spróbuję teraz poszukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego obiektywiści tak chętnie przyznają prawa dzieciom. Dzieci przecież aktualnego rozumu nie mają: nikt chyba nie sądzi, że dziecko pozostawione samo sobie przeżyje, posługując się rozumem, a zatem nie jest mu również potrzebne prawo do życia będące gwarancją swobody działania przy pomocy rozumu, który umożliwia właśnie samodzielne przetrwanie. Gdyby obiektywiści faktycznie uważali, że tylko osoby żyjące przy pomocy rozumu mają prawa, to musieliby powiedzieć: dzieci nie mają prawa do życia, ponieważ nie mają rozumu – nie przeżyłyby samodzielnie bez żerowania na dorosłych, dlatego mamy moralne prawo je uśmiercać. Jednak – zamiast głosić takie opinie – obiektywiści są zdania, że rodzice mają obowiązek opieki nad dzieckiem lub przekazania tego obowiązku komuś innemu, w żadnym wypadku nie mają jednak prawa zabić dziecka. Myślę, że jest tak, ponieważ dla obiektywistów etycznym wzorcem wartości jest ludzkie życie. Oczywisty jest fakt, że dziecko, gdy podrośnie, nabiera rozumu i jest od tej chwili zdolne do samodzielnego życia i pogoni za szczęściem. Nie jesteśmy zwierzętami, nie żyjemy chwilą i możemy przewidzieć odległe skutki naszych działań. Zabijając małe, niesamodzielne dziecko, unicestwiamy jego potencjał, zalążek jego rozumu wraz ze wszystkimi owocami, które mógłby wydać w przyszłości. Obiektywiści przyznają prawa dzieciom ze względu na ich przyszły rozum.

Żeby zachować konsekwencję, prawo do życia powinno być przyznane każdemu człowiekowi, który ma przed sobą chociażby jeszcze jedną minutę życia jako świadoma, racjonalna istota. Należałoby objąć ochroną nie tylko dzieci, lecz także płody, zarodki i osoby ciężko chore, nieprzytomne, które mają jednak jeszcze szanse odzyskać świadomość. Nie należałoby natomiast obejmować ochroną płodów i zarodków chorych czy uszkodzonych w takim stopniu, że nie mają żadnych szans na dożycie momentu rozwinięcia się świadomości czy jakichkolwiek zdolności rozumowych, a także chorych, o których wiadomo, że już nigdy nie odzyskają przytomności.

Na koniec tego punktu przytoczę jeszcze jeden często używany argument, za pomocą którego zwolennicy aborcji próbują uzasadnić moralność zabijania ludzi, którzy jeszcze nie posługują się rozumem. Proaborcjoniści uważają, że – skoro każdy człowiek z całą pewnością będzie w przyszłości martwy – zgodnie z logiką obrońców życia byłoby uzasadnione traktowanie ludzi jak martwych jeszcze za ich życia, a więc byłoby moralne na przykład pochowanie kogoś żywcem. Analogia ta jest fałszywa, ponieważ tym, czemu ma służyć moralność, jest ludzkie życie, a nie śmierć. Każde działanie, którego efektem jest skrócenie ludzkiego życia, jest niemoralne.

3. Zarodek/płód, mimo że jest człowiekiem, nie posiada natury racjonalnej istoty, ponieważ w odróżnieniu od dziecka nie rozwija jeszcze swojego rozumu. Ten proces może się rozpocząć dopiero po opuszczeniu ciała matki, kiedy człowiek zostaje skonfrontowany z otoczeniem, które poznaje zmysłami, co umożliwia mu tworzenie konceptów.

Argumentujący w ten sposób popełniają dwa zasadnicze błędy. Po pierwsze, dokonują fałszywego rozróżnienia na ciało matki oraz świat zewnętrzny, tak jakby ciało to nie było częścią rzeczywistości i nie mogło zostać zbadane zmysłami. Po drugie, zakładają, że płód nie posiada żadnej percepcji, jest zamknięty w otoczeniu, gdzie żadne bodźce ze świata do niego nie docierają, a zmysły zaczynają działać dopiero po urodzeniu. Tymczasem prawda jest zupełnie inna. Zmysły człowieka wykształcają się i są aktywnie używane już we wczesnym życiu płodowym.

Rozwój zmysłu dotyku rozpoczyna się w 7 tygodniu po zapłodnieniu, od okolicy warg, a w 15 tygodniu wrażliwe na dotyk jest już całe ciało płodu (z wyjątkiem boków i czubka głowy, co chroni płód przed bólem w czasie porodu, gdy okolice te są uciskane). Dzięki zmysłowi dotyku płód bada swoje ciało, pępowinę oraz ścianę macicy. Ćwiczy koordynację ruchową, przez pierwsze dwa trymestry ciąży jest bardzo aktywny, pływa w macicy i odpycha się od jej ścian. Dopiero w trzecim trymestrze, gdy wypełnia już całą macicę, uspokaja się i przez większość czasu jest pogrążony we śnie. Od 14 tygodnia płód czuje smak wód płodowych, które połyka, a który zależy od diety ciężarnej. Jeżeli smak ten jest przyjemny, słodki, płód połyka nawet dwukrotnie więcej wody. W tym czasie kształtują się preferencje smakowe, uwidaczniające się w późniejszym życiu. Zmysł węchu także pojawia się przed urodzeniem, dziecko pamięta z życia prenatalnego zapach swojej matki. Do 22 tygodnia po zapłodnieniu słuch płodu jest już wykształcony. Głośne i nieznane dźwięki powodują u płodu przyspieszone bicie serca i niepokój ruchowy, jednak po kilkukrotnym usłyszeniu tego samego hałasu płód go zapamiętuje i bodziec staje się dla niego obojętny. Dowodzi to istnienia pamięci i obecności procesu uczenia się już w życiu płodowym. Najwyraźniej słyszane i najlepiej zapamiętywane przez dziecko dźwięki z życia prenatalnego to bicie serca oraz głos matki, na co dowodem jest fakt, że noworodek odróżnia głos matki od innych głosów, a nawet brzmienie ojczystego języka od brzmienia innych języków, a na odgłos bicia serca się uspokaja. Jako ostatni ze zmysłów kształtuje się wzrok. Powieki płodu otwierają się w 24 tygodniu życia. Ponieważ część światła dociera do płodu poprzez powłoki brzuszne matki (w macicy panuje w ciągu dnia brązowo-pomarańczowy półmrok), jest on w stanie odróżniać panującą na zewnątrz jasność od ciemności. Na strumień światła, np. latarki, skierowany na brzuch, płód może zareagować silnym kopnięciem. Informacje na temat rozwoju prenatalnego można zaczerpnąć m.in. ze strony: www.ehd.org.

Podsumowując, człowiek przed urodzeniem nie tylko ma wykształcone wszystkie zmysły, lecz także posiada umiejętność uczenia się, a z życia prenatalnego wynosi całkiem spory bagaż wspomnień i doświadczeń. Wspomnienia te razem ze wspomnieniami z pierwszych lat po urodzeniu są następnie wypierane, gdy dziecko rozwija myślenie pojęciowe i poznaje słowa. Nie można jednak na tym polu wysnuć poprawnego merytorycznie argumentu za odebraniem prawa do życia dzieciom przed urodzeniem, a zarazem za zachowaniem praw dzieci w wieku poniżej trzech lat. Co najwyżej można w ten sposób argumentować za odebraniem praw wszystkim dzieciom, które nie osiągnęły jeszcze zdolności myślenia pojęciami.

Natalia Leśniak

obiektywizm.pl